Często pada do mnie pytanie: jak określam kobiety, czy nazywam osoby: gruszki, pietruszki, a może używam literki, czy też flakoniki, czy może coś całkiem innego wymyśliłam. Długo miałam z tym dylemat jak określać sylwetki. Zastanawiałam się jak ugryźć ten temat i doszłam do pewnego wniosku. Jest masa poradników gdzie w jednych występują owoce, w drugich literki a w kolejnych rzeczy damskiej torebki. No i dobrze niech są , sylwetki zostały sklasyfikowane. Danej grupie zostały przypisane pewne cechy sylwetki, ma to nam ułatwić ubieranie się. Ale nie do końca sprawdza się to w rzeczywistości.
Zostały wymyślone nazwy dla danych grup, które przyjęły się zwyczajowo. Również nie każdy chce zostać nazwany cegłą, czy też gazetą, nie każdy podchodzi z dystansem do siebie. Na początku używałam klasyfikacji owoców, klientkę nazwałam bananem- inaczej może być prostokątem, szminką, literą. Była zniesmaczona, powiedziała, żebym nazwała ją inaczej gdyż ona nie jest tak wygięta jak banan. Wtedy zaczęłam się zastanawiać nad tematem kobiecych sylwetek. Dziś, obecnie moje nazewnictwo opiera się na literach alfabetu.
Wracając do poradników, które są obłędnie powielane. Zwyczajowo wygląda to tak, przypisujesz się do jakiegoś typu sylwetki, dalej jest lista rzeczy, które masz ubierać i których kategorycznie masz unikać. I na tym koniec. I tak wszyscy to czytają i niektórzy się nawet stosują. Tak naprawdę wydaje mi się, że większość robi to bez chwili namysłu.
Nie spotkałam takiej samej sylwetki o takich samych wszystkich proporcjach, chociaż nie wątpię w to, że takowe bywają. W tej ogólnej klasyfikacji poradników uwaga została skoncentrowana na ramiona, biust, talie i biodra. A ja się pytam co z nogami, rękoma, czy też szyją? To też są ważne elementy ciała, które tak samo jak proporcja biodra czy też tali, powodują jak w danej rzeczy wyglądamy. Miałam taką klientkę gdzie, według szablonowych poradników była klepsydrą. Więc wszystko wydawało by się w miarę proste, tylko że do tego właśnie miała masywne łydki i ramienia grubsze. I co mam wręczyć jej szablonowy wzór klepsydry, co ma zakładać a czego nie.
Wolę więc nauczyć Cię patrzenia na swoje ciało i jak masz je ubierać, tak aby osiągnąć zamierzony cel. Owszem nadal stosuje podział na sylwetki, ale podchodzę do każdego indywidualnie. Nadal posiadam szablony sylwetek, które też tu się pojawią na stronie, ale po to żeby osoba mogła wiedzieć w czym może być dobrze ale nie musi. I nie traktuj tego jak dekalogu. Nie chce też, załóżmy jeśli masz dużą pupę, zostało wmówione Tobie, że jest to defekt. Zastanawia mnie dlaczego się wcale nie mówi , że np. ta duża pupa może być atutem. Tylko: zakrywamy, równoważymy. maskujemy. Z własnej obserwacji widzę, że kobiety chcą w zależności od nastroju, raz ukrywać, a raz akcentować daną cechę, i ja też tak mam. Nie wyobrażam sobie też założenia komuś protezy, przypisania osoby do jakiejś kategorii, powiedzieć: Twoja pupa jest za duża, od dziś zakładaj dłuższe bluzki.
Co mogę dla Ciebie zrobić? Mogę Cię nauczyć optycznych trików, które zastosujesz tak, jak Ty postanowisz. Powiem Ci, jak wykorzystać kolory, wzory, materiały by osiągnąć zamierzony efekt. Ale niczego Tobie nie narzucam.
Prace sylwetek wykonała: Katarzyna Herbut-Moniakowska